Od kilku dni pogoda nie rozpieszcza, zresztą co roku marzec to średnia pora. Ani to zima, ani wiosna…przedwiośnie 😉 Są chwile fajniejsze, ale ogólnie to wilgotność 100%. Dla nas to czas „odpoczynku” i trzeba korzystać nie zależnie od warunków. Tym razem wyskoczyliśmy na Sine Wiry i udało się bez deszczu, i z fajnym klimacikiem.
Uwielbiam Bieszczady i uwielbiam to, że mogę tu znaleźć spokój. Oczywiście lipiec, sierpień, majówki itp. to…wiadomo. Dzisiaj na trasie spotkaliśmy tylko jedną rodzinę i mieliśmy cały ten las, mgłę, wodę, zapach wilgoci tylko dla siebie. Dwa dni wcześniej przejechałem Pętlę Bieszczadzką motocyklem (zmarzłem aż miło) minąłem cztery auta…kocham te chwile.