Zimowe wędzenie różni się znacznie od wędzenia na przykład latem, boooo kurcze zimno jest 😉
Pewnie to ostatnie wędzenie w tym roku, a tym samym kończymy okres testów, pierwszych doświadczeń, pierwszych mięsnych porażek i pierwszych wędzonych statuetek, buhahahaha. Temat bardzo nam się spodobał, więc brniemy dalej: mamy nową wędzarnię do działań hurtowych i kilka przepisów do zdobycia rynków światowych. Plan jest taki, że od nowego roku nasze wędlinki wchodzą na stałe w zestaw śniadaniowy. Pewnie Biedronka odczuje, jak to kiedyś mówił mój były szef, „tąpnięcie na rynku ” ale trudno.
W ścisłym sezonie wędzenie wypada mniej więcej co dwa tygodnie i jeżeli ktoś z Was dotrze do Gęsiego w takim czasie i po śniadaniu stwierdzi : łooo matko ale to dobre! będzie mógł zamówić szyneczkę/karkóweczkę do zabrania ze sobą do domu 🙂
Rano jadłem sobie powidełka własnej (Ani) roboty, mam własną wędlinę, latem mieliśmy swoje warzywa i zioła, pisze to popijając piwo zrobione przez „Lokiego” (taki ludź w Bieszczadach) …hmmmm jest dobrze 🙂
…..” pozytywnie….nie wyłączaj mi tego ….w tym że jest dobrze chyba nie ma nic złego” …
L.U.C.