I udało mi się wyrwać na kilka dni…motocykl… droga… tylko ja i maszyna, buhahaha. Czym by się człowiek nie zajmował w życiu to i tak czeka na te 5 minut ucieczki od codzienności. Nigdy nie zrozumiem proporcji jakie ogólnie są przyjęte. Mam na myśli stosunek godzin, dni, miesięcy, lat spędzonych w pracy, a tych… a sami wiecie 🙂
Jako, że zostałem samotnie spuszczony ze smyczy, jak również fakt, że odczuwam ciągły niedosyt jazdy, miała miejsce tak zwana „rzeźnia”, czyli całe dnie w drodze. Byłem: Biebrzański Park Narodowy, Ełk, Puszcza Augustowska, Wigierski Park Narodowy, Buda Ruska, Suwalski Park Krajobrazowy, Park Krajobrazowy Puszczy Rominckiej, Frombork, Krynica Morska, Żyrardów, Bieszczady. Zmokłem tylko dwa razy, a czterdziestoletnia Honda CB 550 spisała się na medal. Co mogę powiedzieć po powrocie ? Kocham swój kraj z milionami wad i milionami zalet. Ja tu jeszcze zostaję. I chodź nie ma mowy, żebym był choć trochę obiektywny, uważam Bieszczady za raj dla motocyklistów. Dobra, czas wracać do obowiązków, trawa w tym czasie nie zrobiła sobie urlopu, a wręcz chyba jakieś nadgodziny robiła.
Dziękuję za uwagę 😉