Tak się ostatnio porobiło, że każdy wolny moment staram się spędzić wędrując po połoninach albo w pobliskich lasach. Pewnie czas zmienić nazwę na ” U Rumcajsa i Hanki” 😉 Tak mam i nie zamierzam z tym walczyć tylko płynę na kolejnej fali fascynacji Bieszczadami i radochę mam ogromną, że tyle piękna dookoła mnie. I dodam, że nie stosuję osiągnięć farmakologii 😉 Zdaję sobie sprawę, że główny powód to temperatura, która dla takiego pryka jak ja mocno ogranicza  frajdę z jazdy motocyklem (kiedyś to się latało i przy – 20 … buhahaha) i gdzieś, coś, jakoś, robić trzeba, żeby nie zgłupieć, nie poddać się i szukać namiastki wolności. Choć na chwilę uwierzyć, że świat jest taki jaki miał być. Zobaczyć, usłyszeć, powąchać …..czuć.

No dobra, może coś tam jednak łykam 😉 Latam na wschody, zachody ile mogę i pstrykam w każdą stronę ile wlezie, czasem się coś uda, a czasem nie, ale przynajmniej coś się dzieje i jest szansa, że nie zgniję przed TV lub przed tym kompem, który wciąga cały świat łącznie z nami, choć to tylko narzędzie jak każde inne. A wszystko to piszę jako pretekst do pokazania kilku ostatnich zdjęć, bo to blog roku jest, a na blogu podobno pisać trzeba :))

Dobranoc, Bieszczadzkie Połoniny na noc ….